Hatszepsut

 

   W kilka dni po masakrze dokonanej na tarasach świątyni Hatszepsut, pojawili się tam polscy archeolodzy, by rozpocząć kolejny etap ważnych prac badawczych i wykopaliskowych w komorach grobowych tej niezwykłej budowli.

  Tradycji stało się zadość. Prawie 40 lat temu, również Polacy, odkryli tzw. trzecią świątynię, o której istnieniu w ogóle nie wiedziano. Zbudował ją Tutmosis III pomiędzy istniejącymi świątyniami Hatszepsut i Mentuhotepa II.

   Tutmosis IIl był następcą Hatszepsut. On dokonał jej uroczystego pochówku po mumifikacji. Miała spocząć u boku Tutmosisa I w grobowcu nr 20 w Dolinie Królów. Sarkofag Tutmosisa I został splądrowany jeszcze w starożytności. Ciała Hatszepsut nigdy nie zidentyfikowano, choć pozostałości zastawy grobowej (podstawę i nogi łoża) trafiły do British Museum.

   Dżeser-dżeseru, czyli „święte świętych", tak nazwali to miejsce sami Egipcjanie. Położona na zachodnim brzegu Teb w niewielkiej odległości od majestatycznej świątyni Amona w Kamaku została zaprojektowana przez Senmuta, królewskiego majordomusa w siódmym roku panowania Hatszepsut. Senmut wydrążył tunele w skałach Deir El-Bahari, by połączyć świątynię i przyszłe miejsce pochówku królowej ze swoją komorą, wykutą zaledwie kilkanaście metrów dalej. Ale kiedy w początkach lutego 1482 p.n.e. zmarła Hatszepsut grobowiec jej ulubionego architekta był pusty, chociaż powszechnie wiadomo, że Senmut opuścił ten świat wiele lat wcześniej. Był on osobą znaną, pozostawił po sobie wiele budowli oraz posągów. Jego postać jest zagadkowa i przynosi egiptologom oraz literaturze wiele intrygujących pytań. Podobnie jak śmierć jego głównej   protektorki.   Czytamy w jednej z inskrypcji: „...teraz moje serce zwraca się w tę lub tamtą stronę, gdy myślę, co ludzie powiedzą. Ci, którzy zobaczą moje budowle w przyszłości i ci, którzy będą mówić o tym, czego dokonałam". Hatszepsut zmarła po prawie dwudziestoletnich rządach. Jej świątynia grobowa składała się z trzech tarasów, do których wiodła wielka rampa procesyjna. Na pierwszym znajdowała się tzw. dolna świątynia, która dzisiaj nie istnieje. Jak była ogromna odczują tylko ci, którzy zwiedzali kompleksy w Luksorze. Trzeba sporo się natrudzić, aby pod górę dotrzeć do szerokiego tarasu. Tuż za nim kolumnada i ściana  świątyni z niezwykłymi freskami, przedstawiającymi wyprawę do krainy wonności Punk Ekspedycje do Puntu były częste za rządów faraonów z okresu Średniego Państwa. Nie wiemy, gdzie się znajdowała ta kraina. Przedstawiana na reliefach flora i fauna wskazują, że mogło to być jakieś afrykańskie, państwo, prawdopodobnie w okolicach wybrzeża somalijskiego lub Erytrei. Punt posiadał wiele, pożądanych przez Egipcjan skarbów: mirrę, kadzidło, heban, kość słoniową, złoto, itp.

   Egipcjanie przyzwyczajeni do podróżowania Nilem do Puntu musieli docierać drogą morską. Byłą to wyprawa trudna i niebezpieczna. Faraonowie nigdy nie zbudowali nad Morzem Czerwonym portu, gdyż uważali, że pozbawione wody pitnej rejony nie są właściwe do zasiedlania. Wyprawy do Puntu, skąd egipscy żeglarze przywozili wiele cennych rzeczy, a zwłaszcza wonności, które sobie tak cenili, stały się legendą jeszcze za życia Hatszepsut. Widzimy na freskach jak rozładowywane są ze statków przedmioty, obserwujemy również drobiazgowy przebieg całej wyprawy, wymianę błyskotek na bezcenne rzeczy. Puntyjczykom podobały się błyszczące ozdoby, tkaniny oraz muszelki. Już w XIX wieku jeden z egiptologów żartował: „(...) Egipcjanie proponowali na wymianę błyskotki takie jak te, które obecnie wciska się Murzynom z Afryki Środkowej w zamian za kość słoniową i złoto.(...) " Świat nie jest znowu tak bardzo odległy

Źródło:

TOMASZ RUDOMINO Życie Warszawy dodatek „Podróże” czwartek 22 czerwca 2000

.:|| Kontakt || Pytania || Mapa strony || Index || Reklama  ||:.

 
Wszystkie prawa zastrzeżone. AMRA.INFO