TAJEMNICZE HIEROGLIFY cz. 1/4

   

     Grecy starożytni byli narodem dociekliwym. Nic też dziwnego, że od bardzo dawna uwagę ich przyciągały gigantyczne egipskie piramidy, ogromny Sfinks, wyciosany w skale, potężne posągi oraz znaki wyobrażające ludzi, zwierzęta, rośliny, planety niebieskie, sprzęt domowy, narzędzia, instrumenty, budowle i dziwaczne stwory półludzkie-półzwierzęce. Znaki te już w czasach antycznych otrzymały nazwę hieroglifów - świętego pisma.

    Grecy nie interesowali się językami obcymi, uważając je za barbarzyńskie, hieroglify zaś tak bardzo różniły się od znanych Grekom liter, iż już w czasach antyku utarła się opinia, że pismo to nie może być dostępne osobom "bez święceń", kryje ono tajemnice kapłanów egipskich, którzy "posiadali wielką wiedzę z dziedziny zjawisk astronomicznych", ale "byli to ludzie skryci i nie skłonni do podzielenia się swą wiedzą z innymi" i "ukryli ci barbarzyńcy wielką część swej wiedzy" używając tego zagadkowego pisma.

Na przykład u Apulejusza czytamy, że "dziwne pismo egipskie" ukrywa "w krótkich słowach cały sens i całą treść świętych tajemnic i modlitw". "W księgach tych były wszelkiego rodzaju wyobrażenia zwierząt, podające w skrótach słowa tajemnej mowy; były znaki powęźlone i kolistościami zakrętne, i widlastymi kreskami splecione, i tak przed ciekawością profanów uchronione."

    Podobny pogląd reprezentowali i inni pisarze starożytni. Przykładem, jak się wydaje, może być opasły, dwutomowy traktat, napisany przez kapłana egipskiego Horapollona w IV w. Traktat ten zawiera wyjaśnienie wielu hieroglifów, których, zdaniem autora, Egipcjanie nie czytali w sposób taki, jak my czytamy litery czy sylaby, lecz "interpretowali" i z reguły była to interpretacja symboliczna: nie sposób domyślić się znaczenia hieroglifu na podstawie jego wyglądu. Na przykład hieroglif przedstawiający zająca należało czytać nie "zając", lecz "otwieranie", ponieważ "zwierzę to ma oczy zawsze otwarte". Hieroglif przedstawiający gęś należy czytać "syn", ponieważ "ptak ten jest znany z wielkiej miłości do swych piskląt". Horapollon twierdzi, iż aby przekazać pojęcie "rok" Egipcjanie "rysują palmę, gdyż to drzewo jest jedynym, które rodzi jedną gałąź przy wschodzie księżyca i w ten sposób dwanaście palmowych gałęzi składa się na jeden rok?.

Oto jeszcze kilka podanych przez Horapollona przykładów interpretacji hieroglifów:

    "Chcąc pokazać człowieka uczciwego wobec wszystkich rysują oni pióro strusia, gdyż posiada on jednakowe pióra ze wszystkich stron w odróżnieniu od innych ptaków."
"Określając niemotę, piszą liczbę 1095, która jest potrojonym okresem roku, ponieważ rok składa się z 365 dni; dziecko, które nie nauczy się w tym czasie mówić, uważają za pozbawione daru mowy."

    Takie mętne i symboliczne wyjaśnienia odpowiadały w zupełności duchowi tajemniczości, który osnuwał Egipt w świadomości ludzi antyku, a później Średniowiecza, Odrodzenia, a nawet czasów nowożytnych. Jak zauważył W. Struwe, "kapłan Horapollon z Nikopolis stworzył gęstą zasłonę mistycyzmu nad egipskim pismem hieroglificznym". Kto tylko próbował przeniknąć tajemnicę tego pisma, uznawał za fakt niepodważalny, że hieroglifów nie można czytać, można jedynie interpretować sens rysunku. Taką drogą poszedł jezuita Athanasius Kircher, uczony żyjący w XVII w. w Rzymie. I dzisiaj stoją w Rzymie na niektórych placach egipskie obeliski pokryte hieroglifami. Były one wywiezione z Egiptu przez rzymskich najeźdźców, później uległy zapomnieniu, dopiero w epoce Odrodzenia na polecenie papieży umieszczono je na placach "ku chwale niezwyciężonego krzyża" - ich szczyty ozdobiono krzyżem i godłem papieskim.

    Athanasius Kircher wydał obszerną pracę poświęconą przekładowi inskrypcji egipskich i interpretacji poszczególnych hieroglifów. Jak się później okazało, wszystkie interpretacje i tłumaczenia były wytworem fantazji, wobec której bladły pełne głębokiej myśli wyjaśnienia Horapollona. Na przykład wyraz "autokrator" został odczytany jako: "twórcą urodzaju i wszelkiej roślinności jest Ozyrys, którego twórczą siłę czerpie z nieba dla swojego królestwa św. Mofta"; wyrazy "Ozyrys mówi" wyjaśnił Kircher zdaniem: "Życie rzeczy po zwycięstwie nad Tyfonem, wilgotność w przyrodzie dzięki czujności Anubisa." Grupę zaś hieroglifów, przekazującą imię "Cezar Domicjan August" Kircher wyjaśniał tak mądrym i zagmatwanym zdaniem łacińskim, iż mówiąc słowami Cham olliona trudno je przetłumaczyć w obawie, by nie uronić myśli Kirchera, jeśli przyjmiemy, iż zawarł on ją w swoich słowach.

    Trud Kirchera w dziele odczytania hieroglifów okazał się daremny. My natomiast możemy obecnie sami rozszyfrować prace Kirchera i wskazać, skąd wziął on znaczenia znaków. Na przykład hieroglif przedstawiający oko (i rzeczywiście odczytywany jak rzeczownik "oko" lub czasownik "czynić", "robić") Kircher odczytywał jako "czujność Anubisa"; znak symbolizujący wodę (czytany jak "n") odczytywał jako "wilgotność w przyrodzie" itp. Tak więc zawsze mamy u Kirchera nie właściwe odczytanie znaków, lecz ich interpretację w postaci pojedynczych wyrazów i całych zdań. Mimo to Kircher wniósł istotny wkład w dzieło odczytania hieroglifów - tyle tylko, że nie swoimi "przekładami", lecz wskazówką, iż jedynie język koptyjski może pomóc przeniknąć tajemnicę starego pisma kraju piramid.

    Pojęcie "kopt" wywodzi się z języka arabskiego, w którym wyraz "Kibt" oznacza Egipcjanina. Tak zaczęli nazywać mieszkańców doliny Nilu Arabowie-muzułmanie. Ponieważ pewna część mieszkańców Egiptu przyjęła chrześcijaństwo, określenie "Kibt" oznaczało także Egipcjanina-chrześcijanina. Stopniowo Egipcjanie przyjmowali islam i zaczęli używać języka arabskiego. Natomiast chrześcijanie egipscy zachowali nie tylko religię, lecz i stary język koptyjski wywodzący się ze staroegipskiego. Sfera jego występowania była siłą rzeczy ograniczona, tak że zachował się on jedynie w religii i jej obrzędach. Współcześni Koptowie; tj. Egipcjanie-chrześcijanie, porozumiewają się po arabsku i jedynie kapłani rozumieją teksty napisane językiem koptyjskim.

    Athanasius Kircher był pierwszym, który pojął, że język koptyjski jest "kluczem" do języka starych hieroglifów. I w istocie stał się pierwszym koptologiem, inicjatorem studiów nad językiem koptyjskim w Europie. Kircher wydaje (ściślej - tłumaczy z arabskiego i koptyjskiego) gramatykę i słownik koptyjski, później ukazują się prace innych filologów europejskich poświęcone językowi koptyjskiemu, które odegrały poważną rolę przy odczytaniu egipskich hieroglifów. Nastąpiło to jednak już znacznie później, w czasach Champolliona. Natomiast w w. XVII i XVIII prace Kirchera nie tylko nic nie wyjaśniły, lecz przydały hieroglifom jeszcze większej tajemniczości.

    Jednej ze swych książek Kircher dał tytuł Egipski Edyp sugerując czytelnikowi, że jej autorem jest Edyp, który wreszcie rozwiązał tajemnicę hieroglifów. Pojawiają się nowi "Edypowie", którzy do "tajemnic egipskich" dodają jeszcze "tajemnice koptyjskie". Głośny awanturnik i "cudotwórca", znany pod pseudonimem hrabiego Cagliostro, podaje się za "Wielkiego Kopta" wprowadzonego we wszystkie tajemnice starożytnych kapłanów. W XVIII w. hrabia Saint-Germain, osobistość nie mniej znana, zapewniał, że jest... współczesnym dawnych Egipcjan, jako że od dnia jego urodzin upłynęło około dwóch tysięcy lat. Francuz de Guignes sądzi, że "starożytne pisma chińskie powinny umożliwić nam interpretację zabytków Egiptu", ponieważ Egipcjanie i Chińczycy to jeden naród, a zatem "starożytny słownik chiński jest dla nas słownikiem egipskim".

    Pojawiają się hipotezy (aż do w. XVIII włącznie) głoszące, że "religia Egipcjan - to stara religia judajska, a hebrajski był tym językiem, którym mówiono w Egipcie w czasach, gdy Żydzi pod przewodem Mojżesza porzucili ten kraj po czterechsetletnim w nim przebywaniu". I oto w inskrypcjach hieroglificznych zaczynają się pojawiać psalmy Dawida i rozdziały z Biblii, przy czym znaki rysunkowe przyjmuje się za litery przekazujące sylaby języka hebrajskiego.

    Ukazują się prace zawierające stwierdzenia, że pismo egipskie jest w ogóle niemożliwe do odczytania, ponieważ hieroglify to właściwie "liczne symbole odnoszące się jedynie do astronomü, kalendarza i prac polowych", względnie po prostu ornament, który kapłani egipscy podawali dociekliwym Grekom za pismo im jedynie dostępne. Profesor niemiecki Samuel S. Witte doszedł do wniosku, że zarówno starożytne obeliski, jak i piramidy nie są dziełem rąk ludzkich, ale... tworem przyrody powstałym w rezultacie wybuchów wulkanicznych, napisy zaś są rezultatem działania pewnego gatunku ślimaków toczących kamień!

    Jednakże nie należy traktować prac uczonych XVII i XVIII w. Wyłącznie jako fantazji i bredni. Nawet w pracy Horapollona zawarte jest ziarno prawdy, liczne cytowane przez niego znaki zostały odczytane prawidłowo. Na przykład hieroglif wyobrażający gęś rzeczywiście należy odczytywać jako ?syn" (choć oczywiście nie dlatego, że "ptak ten jest znany z wielkiej miłości do swych piskląt", lecz po prostu na skutek zbieżności brzmienia tych wyrazów w języku egipskim). De Guignes mimo wszystkich fantazji na temat Chińczyków i Egipcjan prawidłowo określił znaczenie owalnych ramek (kartuszy) okalających niektóre grupy hieroglifów - służyły one jako wyróżnik imion faraonów. Do tego samego wniosku doszedł również uczony duński G. Zoega. Można więc stwierdzić, że w pracach uczonych, prekursorów właściwego odczytania pisma éegipskiego, znaleźć można prawidłowe i interesujące myśli, obserwacje i wnioski. Ginęły one jednak wśród luźnych, zbudowanych w oparciu o puste idee konstrukcji (w rodzaju wspólnego pochodzenia Egipcjan i Chińczyków) i niczym nieograniczonego fantazjowania. Po pierwsze dlatego, że poziom nauk był w w. XVII-XVIII niski: tak naprawdę to nie można w tym czasie mówić ani o językoznawstwie, ani o archeologii, ani o historii jako prawdziwych naukach -narodziły się one później, dopiero w w. XIX. Po drugie - uczeni nie posiadali "punktu odniesienia", tj. Choćby jednego tekstu egipskiego, któremu towarzyszyłby tekst równoległy, napisany znanym pismem w znanym języku. I dopiero na przełomie XVIII i XIX w. udało się znaleźć ten "punkt odniesienia".

    W połowie lipca 1799 r. w czasie ekspedycji wojskowej Napoleona do Egiptu na lewym brzegu zachodniej odnogi Nilu znaleziono czarną, bazaltową płytę pokrytą pismem. Był to słynny "kamień z Rosetty", na którym, mówiąc obrazowo, wyrósł gmach egiptologii, wzniesiony w ubiegłym i obecnym stuleciu. Oto jak ów kamień został opisany w oficjalnym raporcie wysłanym przez władze wojskowe do Kairu (znaleziska dokonano w czasie robót ziemnych przy budowie fortu):

    "Napis górny, którego znaczna część została odłamana, zawiera czternaście wierszy hieroglifów, biegnących od strony lewej ku prawej, a więc nie w kierunku przyjętym przez języki wschodnie, lecz w kierunku właściwym dla naszych języków europejskich. Napis środkowy, pod częścią hieroglificzną, jest najpełniejszy. Składa się z trzydziestu dwóch wierszy pisma alfabetycznego, pisanych w kierunku odwrotnym w stosunku do tekstu górnego, a jego charakter nie jest znany. Napis dolny, umieszczony bezpośrednio pod dwoma poprzednimi, jest tekstem greckim, napisanym literami archaicznymi. Składa się ten tekst z pięćdziesięciu czterech wierszy, których ostatnia partia jest niepełna na skutek odłamania jednego rogu."

    Już tekst tego pierwszego meldunku, sporządzonego przez francuskiego oficera armii Napoleona, wskazuje, iż jego autorzy byli świadomi ogromnego znaczenia znaleziska. Wszystkie trzy teksty przekazują jedną i tę samą treść, a tekst najniższy wykonano literami greckimi w języku greckim. Oznaczało to, że opierając się na znanym tekście można podjąć próbę poszukania klucza do dwóch pozostałych, napisanych pismami nieznanymi, a w tym i hieroglifami egipskimi. Nic też dziwnego, że generał J.-F. Menou rozkazał bezzwłocznie przełożyć tekst grecki wyryty na kamieniu, a ukazujący się w Egipcie "Courrier de 1'Egypte" wyrażał nadzieję, że kamień z Rosetty "da wreszcie klucz" do pisma hieroglificznego.

    Tekst środkowy napisany był nie pismem syryjskim, jak sądzono wcześniej, lecz pewnym rodzajem pisma egipskiego zwanego obecnie demotycznym. Treść grecka zawierała stwierdzenie, że tekst wyryto w kamieniu "świętymi, ludowymi i helleńskimi literami". Od dawna pisarze antyczni nazywali hieroglify "pismem świętym"; oznacza to, że drugie z pism było "ludowym", czyli z grecka demotycznym. Ponieważ część środkowa kamienia została najmniej uszkodzona, a jej znaki swym rysunkiem przypominały pisma wschodnie, uczeni różnych krajów zajęli się przede wszystkim pismem demotycznym. Największe sukcesy osiągnęli: Francuz Sylwester de Sacy i Szwed Johann Dawid Akerblad.

    W tekście greckim spotykamy imiona własne (Ptolemeusz i inni). Nasuwał się wniosek, że imiona te powtarzać się winny i w tekście demotycznym, i hieroglificznym, jako że treść wszystkich trzech tekstów jest jednakowa. Aby je odszukać w tekście demotycznym, de Sacy posłużył się... cyrklem.

    Z jego pomocą ustalił proporcje między pięćdziesięcioma czterema wierszami tekstu greckiego i trzydziestoma dwoma - demotycznego i w ten sposób znalazł punkty właściwe - miejsca w wierszach, w których występowały imiona i w greckim, i w demotycznym zapisie. Kiedy znaleziono imiona, udało się je rozłożyć na poszczególne znaki i głoski, tzn. określić sposób czytania alfabetu, którym pisano w tekście demotycznym imiona Ptolemeusza, Aleksandra i inne.

    Akerblad kontynuował badania de Sacy'ego. Odszukał nie tylko imiona, lecz podał sposób czytania paru wyrazów egipskich. Za "punkt odniesienia" posłużyły mu z jednej strony wyrazy koptyjskie, a z drugiej - znaki alfabetyczne służące przekazowi imion własnych. Jednakże część hieroglificzna tekstu pozostawała tajemnicą ukrytą pod siedmioma pieczęciami. De Sa doszedł do wniosku, że "sukces podobnych badań jest wynikiem raczej szczęśliwego zbiegu okoliczności niż skutkiem wytrwałej pracy, który zmusza czasami przyjmować iluzję za rzeczywistość".

    Podobny wniosek natchnął oczywiście nowych "Edypów" do poszukiwań szybkich, bez wnikliwej pracy. Hrabia Palin napisał w ciągu tygodnia broszurę poświęconą hieroglifom kamienia z Rosetty. Cała praca nad tym odszyfrowaniem trwała, jak stwierdził sam autor, jedną noc! Palin "pośpieszył zreferować i podać do wiadomości czytelników myśli, jakie zrodziły się u niego, skoro tylko otrzymał wymieniony zabytek, odszyfrowany przezeń w ciągu jednej bezsennej nocy. W ten sposób chciał się ustrzec pomyłek nieuchronnych przy długich rozmyślaniach". Jako podstawę tej metody badania tekstów egipskich zaproponował Palin oprócz "bezsennej nocy" przepisanie przy użyciu chińskich hieroglifów Psalmów Dawida. Komentarze są, jak się to mówi, zbyteczne.

    Odczytywanie znalazło się w ślepym zaułku... na szczęście tylko na krótko. W maju 1814 r. w Brytyjskim Królewskim Towarzystwie Antykwariuszy zapoznano się z listem Thomasa Younga, z nowymi propozycjami pozwalającymi na przerzucenie mostu między częścią demotyczną i hieroglificzną kamienia z Rosetty. Poprzednio uważano, że piśmiennictwo "ludowe" powstało przy użyciu znaków alfabetycznych, podczas gdy "święte" znaki przekazują nie głoski, lecz wyrazy i pojęcia. Yourig wykazał, że tak nie jest.

    Pismo demotyczne to po prostu uproszczony wariant hieroglifiki, a nie odrębne pismo. I jeśli uda się nam znaleźć brakujące ogniwa między pismem uproszczonym i hieroglifiką, to "będziemy w stanie dokonać przekładu odwrotnego całego tekstu napisanego pismem uproszczonym na czytelne hieroglify i w ten sposób porównać je z mnóstwem innych zabytków".

    Grecki tekst kamienia z Rosetty pomógł przeniknąć tajemnicę pisma "ludowego?. Young zaproponował, żeby z pomocą pisma demotycznego spróbować rozwiązać zagadkę pisma hieroglificznego. I swymi pracami udowodnił, że droga ta jest zachęcająca. Udało mu się określić prawidłowo znaczenie ponad siedemdziesięciu hieroglifów lub grup hieroglifów, odnaleźć imiona Ptolemeusza i Bereniki, oznaczone hieroglifami, i rozłożyć je na głoski i znaki, znaleźć sposób odczytania hieroglifów alfabetycznych, podobnie jak uczynił to de Sacy z imionami w części demotycznej tekstu.

    Wydawałoby się, że klucz został znaleziony: należało teraz na podstawie znajomości ustalonych hieroglifów alfabetycznych wyszukiwać poszczególne wyrazy i odczytać je z pomocą języka koptyjskiego. Ale nader niewiarygodna wydawała się myśl, iż reguły pisma literowego odnoszą się do hieroglifów! Było ich przecież kilkaset - w żadnym języku świata nie istnieje taka liczba głosek. A Horapollon, Kircher i inni wybitni naukowcy stwierdzali, że znaki pisma egipskiego przekazują nie głoski, lecz wyrazy i pojęcia. De Sacy i Akerblad błędnie sądzili, że pismo demotyczne jest całkowicie alfabetyczne. Young wykazał ich błąd, ale wpadł w drugą skrajność - przyjął, że Egipcjanie nie posiadali alfabetu ani w piśmie uproszczonym, demotycznym, ani w hieroglificznym.

dalej
2  3  4

 

Źródło:

ZAGINIONE CYWILIZACJE Aleksandra Kondratowa w tłumaczeniu Stafana Michalskiego

.:|| Kontakt || Pytania || Mapa strony || Index || Reklama  ||:.

 
Wszystkie prawa zastrzeżone. AMRA.INFO