Skarb w Dolinie Królów

  

   Howard - jedenaste dziecko Samuela J. Cartera i jego żony Marty, urodzony w 1874 roku - miał niewielkie szanse na zdobycie wykształcenia wykraczającego poza wiejską szkołę. Ojciec malował akwarele, od czasu do czasu na zamówienie ilustrował artykuły w prasie. Rodzina mieszkała w małej wiosce Swaftham w hrabstwie Norfolk.. Talent plastyczny odziedziczony po ojcu zapewnił Howardowi start w dorosłe życie. Jego akwarele zwróciły uwagę mieszkającej obok Swaffham wpływowej i bogatej lady Amherst, której mąż był kolekcjonerem egipskich starożytności. Lady Amherst skontaktowała 17-letniego Cartera z Percym E. Newberrym, kierującym wykopaliskami w Środkowym Egipcie. Ten zatrudnił Cartera jako ilustratora i kopistę. Po przyuczeniu w Muzeum Brytyjskim w Londynie Carter, z głową pełną marzeń wywołanych obejrzanymi eksponatami, wyruszył do Egiptu. Kraj ten na wiele lat miał stać się jego drugą ojczyzną.

 Mumia   Po wielu perypetiach związanych z imaniem się różnych zajęć - był kierownikiem wykopalisk, generalnym inspektorem zabytków Górnego Egiptu, a potem Dolnego, przewodnikiem wycieczek, handlarzem zabytków - Carter został przedstawiony pewnemu brytyjskiemu arystokracie.

    Rok 1902 Ten rok nie był szczęśliwy dla lorda Carnarvona. George Edward Stanhope Molyneux Herbert, piąty lord Carnarvon, liczący wówczas 36 lat arystokrata, miłośnik sportu i kolekcjoner dzieł sztuki był romantykiem, który marzenia mógł realizować dzięki ogromnemu majątkowi. Lubił podróżować, a jazda samochodem wprawiała go w zachwyt. Właśnie w 1902 roku w okolicach niemieckiego uzdrowiska Bad Langenschwalbach lord cudem ocalał z wypadku. Jego samochód nadawał się do kasacji, a on sam odniósł poważne obrażenia. W ich wyniku rozwinęła się astma. Lekarze zalecili mu pobyt w ciepłym klimacie Egiptu. Kraj nad Nilem nie tylko pomógł lordowi w rekonwalescencji, ale tak go zafascynował, że następne dwadzieścia lat swego życia brytyjski arystokrata poświęcił magicznej cywilizacji starożytnego Egiptu.

    W tym samym 1902 roku koncesję na wyłączność prac wykopaliskowych w Dolinie Królów otrzymał amerykański multimilioner, adwokat i archeolog-amator Theodore Davis. Jego współpracownikiem był Howard Carter. Carnarvon postanowił wykorzystać swój majątek do stworzenia kolekcji egipskich starożytności. Kraj ten przecież jest usłany skarbami - wystarczy poszperać trochę łopatą w piachu... Rok 1908 Carnarvon zaczyna finansować wykopaliska archeologiczne. Prace prowadzone w Szeich Abd el-Gurna w Tebach Zachodnich - nekropolii Teb położonej po zachodniej stronie Nilu przynoszą jednak mizerne rezultaty Nie zniechęcony tym arystokrata postanawia zatrudnić na następny sezon fachowca. "Uczonego człeka, ponieważ nie mam czasu, aby nauczyć się tych wszystkich rzeczy" - pisze w jednym z listów. Zwraca się z prośbą do Gastona Maspero, ówczesnego dyrektora Egipskiej Służby Starożytności, o znalezienie kierownika prac. Maspero poleca Howarda Cartera, badacza cieszącego się już uznaniem.

    Carter to praktyk i samouk. Jego wiedza egiptologiczna jest efektem wielu lat kopania w ziemi, a nie uniwersyteckiej nauki. Mimo to lord proponuje Carterowi funkcję kierownika wykopalisk. Liczy, że Carter, o którym wie, że jest odkrywcą m.in. grobu Totmesa I, dokona za jego pieniądze wielkiego odkrycia.

    Młody archeolog od razu przyjmuje propozycję. I on marzy o wielkim sukcesie. Nawet jednak nie przypuszcza, że spotkanie z Carnarvonem jest pierwszym krokiem na długiej i żmudnej drodze do leżącego pod tonami skał i gruzów Doliny Królów grobu faraona Tutanchamona.

    Jesień 1907 roku Carnarvon i Carter rozpoczynają wykopaliska na terenie Teb Zachodnich. Po pięciu latach mniejszych lub większych od kryć pnenoszą się do delty Nilu. Tam nie notują sukcesów. Tuż przed wybuchem I wojny światowej wracają na południe, do Teb, ściągnięci wieścią o wycofaniu się z prac wykopaliskowych Davisa, byłego szefa Cartera. Podczas dwunastu sezonów (wykopaliska prowadzi się od jesieni do wiosny, bo latem jest zbyt gorąco) Davis odkrył między innymi groby Totmesa IV, Siptaha, Juja i Tuii (jak uważa część egiptologów, pradziadka i prababki Tutenchamona) oraz Horemheba. Kiedy Davis wycofuje się z Doliny Królów, stwierdza buńczucznie, że odnalazł w niej wszystko, co było do znalezienia. "Obawiam się, że Dolina Królów jest już wyczerpana" - pisze we wstępie do książki podsumowującej wyniki wykopalisk. Nie wierzy, żeby był w niej grób Tutanchamona.

    Cartera nie zniechęca jednak ani stanowcze stwierdzenie Davisa, ani przekonanie Gastona Maspero o tym, że grobowiec Tutanchamona powinien znajdować się w Dolinie Zachodniej, będącej odgałęzieniem Doliny Królów.

    Od Departamentu Starożytności Carnarvon otrzymuje koncesję na wykopaliska w Dolinie Królów. Carter pragnie szukać w niej grobu Tutanchamona.

    Na świecie szaleje wojenna pożoga. Carter chce kontynuować wykopaliska, ale zostaje powołany do brytyjskiego wywiadu, w którym działa na terenie Egiptu. Niewykluczone, że uczestniczy w akcji wysadzenia domu niemieckiej misji archeologicznej w pobliżu Teb. Jesień 1917 roku Carter ponownie przystępuje do prac w Dolinie Królów. Czeka go żmudne oczyszczanie Doliny z tysięcy ton żwiru, gruzu i skał w poszukiwaniu grobowca Tutanchamona. Ma na to kilka sezonów - licencja jest wykupiona do 1923 roku.

    Pokryta gruzem i skalnym pyłem Dolina Królów przypomina księżycowy krajobraz lub wielkie kretowisko. Żadne drzewo ani krzew nie ożywiają tego posępnego miejsca. Wiele przedmiotów znalezionych w poprzednich dziesięcioleciach - rozbite gliniane naczynia, złote płytki, puchar z imieniem Tutanchamona, bandaże użyte przy mumifikacji - pochowano w trakcie pogrzebu. Natrafiono na nie mniej więcej pośrodku Doliny, co zdaniem Cartera wskazywało, że grobowiec faraona powinien znajdować się gdzieś w tym rejonie. Tyle że właśnie na środku Doliny piętrzyły się tony gruzu.

    Carter stara się patrzeć na Dolinę oczami człowieka sprzed trzech tysięcy lat. Rozmyśla o losach Tutanchamona Władca pod naciskiem kapłanów przywrócił wiarę w boga Amona. Ponownie przeniósł stolicę do Teb i zwrócił kapłanom Amona ich bogactwa zarekwirowane przez Echnatona. Faraon nie by władcą wyklętym, nie było powodów, by kapłan mieli go prześladować po śmierci. Musiał więc zostać pochowany w Dolinie Królów obok Teb. Chowano w niej przecież jego poprzedników i następców. Carter jest przekonany, że Tutanchamon spoczywa w Dolinie.

    Egipscy fellachowie pracujący dla Cartera wynoszą z kolejnych stanowisk archeologicznych kosze piasku. W ten prymitywny sposób - ze względów finansowych nie zdecydowano się bowiem na położenie szyn, po których miałyby być przesuwane wagoniki z gruzem, czego chciał Carter - w ciągu kilku lat przenoszone są tysiące ton gruzu i kamieni. Robotnicy wysypują gruz u wylotu Doliny, przy opuszczonym przez archeologów prawie od stu lat wejściu do grobowca, któremu nadano później numer "5". Wtedy nikt jeszcze nie przypuszcza, że jest to największy grób w całej Dolinie - trzeba było czekać aż do polowy lat 90. naszego wieku, by odsłonił swoją tajemnicę - został wykuty dla synów Ramzesa II, jednego z najwybitniejszych faraonów w historii Egiptu.

    Już w trakcie pierwszego sezonu po wznowieniu prac wykopaliska prowadzone przez Cartera utrudniają dostęp do grobu Ramzesa VI. Departament Starożytności nie kryje niezadowolenia. Wkrótce do Doliny Królów zaczną zjeżdżać turyści. Nie można im zabronić oglądania starożytnych zabytków A Carter kopiąc w tym miejscu jeszcze na nic nie natrafił. Departament naciska. Po kilku miesiącach Carter ustępuje i kopie w innym miejscu. Cały czas jednak prace koncentrują się w trójkącie, którego rogi wyznaczają grobowiec Ramzesa VI, pagórek, gdzie Davis znalazł skrytkę z pucharem Tutanchamona oraz pieczara z naczyniami używanymi podczas ceremonii pogrzebowej faraona. Gdzieś w tym trójkącie musi być grobowiec władcy.

    Prace są uciążliwe, kolejne pięć sezonów nie przynosi znaczących znalezisk. Góry gruzu wędrują z miejsca na miejsce. Carter mierzy, liczy, rysuje. Wciąż dręczy go myśl - pojedyncze dowody wskazują,, że grobowiec musi być w Dolinie, ale gdzie on jest?!

    22 października 1922 roku W posiadłości Highclere Castle należącej do Lorda Carnarvona rozmawia dwóch mężczyzn. Pogoda jest fatalna, deszcz i wiatr mogą wywołać przygnębienie. Podobnie jak temat rozmowy Lord odczuwa skutki powojennej recesji. Coraz trudniej przychodzi mu finansowanie wykopalisk. Ta rozmowa może zdecydować o losach poszukiwań. Carnarvon wiele zawdzięcza Carterowi. Archeolog nadal jego życiu nowy sens, pomógł mu przezwyciężyć skutki wypadku samochodowego sprzed lat i stworzyć kolekcję starożytnych przedmiotów. Ale żeby zapłacić za kolejny sezon wykopalisk, lord musiałby sprzedać część swoich posiadłości.

    Czy ta trwająca od lat gra w poszukiwanie grobowca jest warta zachodu? Lord się waha. Carter rzuca wszystko na jedną szalę. Rozkłada mapę Doliny. Teren prac jest podzielony na fragmenty. Każdy z nich, w którym niczego nie znaleziono, został przekreślony. Uwagę przyciąga jeden czysty obszar mapy -teren przylegający do grobu Ramzesa VI, na którym odkryto fundamenty baraków robotników z epoki Ramessydów To tutaj Carter chce kopać. Gotów jest nawet sam finansować prace.Barka

    Camarvon zastanawia się. Imię Tutanchamona znaczyło "Żywe wcielenie Amona", najwyższego boga, władca musiał więc być pochowany z królewskim przepychem, żeby jako wcielenie bóstwa mógł pozostać nieśmiertelny w oczach podwładnych. Skoro nie odnaleziono jego grobu, nie słyszano o jego zrabowaniu w starożytności ani nie natrafiono na przedmioty z komory grobowej, to może rzeczywiście we wskazanym przez Cartera kawałku Doliny znajduje się grób władcy? Lord decyduje się sfinansować jeszcze jeden sezon wykopaliskowy.

    27 października 1922 roku Carter przekonuje urzędnika Departamentu Starożytności, że ma powody, by kopać w pobliżu grobu Ramzesa VI. Biurokrata stawia jednak warunek - licząc od 1 listopada archeolog w ciągu 2 tygodni musi coś znaleźć, inaczej ma się przenieść w inne miejsce Doliny.

    1 listopada 1922 roku Rano Howard Carter wznawia wykopaliska obok grobu Ramzesa VI. Wbija łopatę tam, gdzie kiedyś przerwał prace- w północno-wschodnim rogu wejścia do grobowca. Nowy wykop jest prowadzony w kierunku południowym. Prace utrudniają resztki kamiennych baraków robotników pracujących przy budowie grobowca Ramzesa VI. Łączą się z barakami po drugiej stronie Dohny Królów, odkrytymi przez Davisa.

    Egipcjanie uwijają się jak w ukropie. Muszą jak najszybciej usunąć szeroką, trzymetrową warstwę gruzu pokrywającą baraki. Po dokonaniu pomiarów Carter nakazuje usunąć resztki baraków, żeby można było kopać w gruncie pod nimi. Te prace kończą się 3 listopada. Następnego dnia robotnicy zaczną kopać inaczej. Zamiast wszerz, będą kopać tylko w głąb. Powstanie kilka szybów - w każdym zmieści się trzech robotników Każdy szyb będzie prowadzony coraz głębiej. Tak nie powinien postępować archeolog, ale urzędnik Departamentu Starożytności nie pozostawił Carterowi wyboru. Czas nagli. Zostało tylko 10 dni.

    Sobota 4 listopada godzna 10.00 Robotnicy stoją bez ruchu wokół wykopu przy wejściu do grobowca Ramzesa VI. Wpatrują się w coś, co znajduje się w ziemi. Cartera, który tego dnia później zjawia się na miejscu wykopalisk, na widok stojących robotników ogarniają złe przeczucia. Wypadek?

    Rzeczywiście - wypadek! Ale jakże cudowny. Gdy robotnicy widzą Cartera, ożywiają się. Cud! Stał się cud! Carter przepycha się między nimi. Jego wzrok trafia na fragment wygładzonego kamienia na dnie szybu. Tuż pod pierwszym barakiem, niemal po pierwszym uderzeniu kilofem w grunt szybu, wyłonił się kamienny stopień schodów Czy pod zwałami gruzów są ukryte dalsze schody? Robotnicy koszami wynoszą żwir Zdenerwowany Carter przeżywa katusze. Wreszcie radosne okrzyki z szybu rozwiewają niepewność. Drugi, trzeci stopień. Brygadziści poganiają robotników. Kopać, kopać, szybciej, szybciej! To na pewno wejście do grobowca!

    Egipcjanie gorączkowo poszerzają wykop, ustawiają wzmocnienia, kopią, rąbią ziemię kilofami. Niektórzy gołymi rękami nabierają żwir i sypią do koszy. Carter w pierwszej chwili nie dopuszcza do siebie myśli o odkryciu grobowca. Może to tylko zejście do skrytki? Woli dmuchać na zimne. "Wystarczyło nieco czasu byśmy przekonali się, że jest to początek stromego wykopu w litej skale. Schody zaczynały się około czterech metrów poniżej wejścia do grobu Ramzesa VI. (...) Te opadające schody były charakterystycznym zejściem do grobowców XVIII dynastii. Żeby powiedzieć coś więcej, należało usunąć ogromne pokłady gruzu znajdujące się nad nimi" - pisze tego dnia w swoim dzienniku Howard Carter Niedziela 8 listopada Prawie cały dzień robotnicy wynoszą w koszach ogromne ilości gruzu. Stopień po stopniu odsłania się zejście. Podniecenie rośnie. Do emocji dochodzi zmęczenie tej nocy Carter spał trzy godziny. Ciągle nie wie, co odnalazł. W gruncie zieje dół głęboki na trzy i szeroki na dwa metry.

    Wreszcie tuż przed zachodem słońca ukazuje się dwunasty stopień, a za nim "górna część zapieczętowanych, pokrytych zaprawą tynkową drzwi". Pieczęcie pozostawili przed wiekami strażnicy Królewskich Nekropolii (przedstawiają boga Anubisa pod postacią szakala i dziewięciu jeńców). Po zabezpieczeniu drzwi strażnicy nakazali zasypać schody. "Pieczęcie sugerują, że grobowiec należał do kogoś znamienitego, ale nie znalazłem jeszcze żadnych wskazówek, kto to mógł być" - notuje Carter.

    U góry wejścia Carter dostrzega ciężkie drewniane nadproże. Żeby zorientować się, w jaki sposób zablokowano wejście, w prawym górnym rogu robi otwór o rozmiarach 35 x 15 cm. Wkłada do niego latarkę. Przyciśnięty do wejścia dostrzega w snopie światła, że znajdujący się w środku korytarz aż po sufit jest zatarasowany gruzem i kamieniami. "Była to chwila, która każdego archeologa musiałaby przyprawić o dreszcz. Po wielu latach mozolnej pracy znalazłem się na krawędzi wspaniałego odkrycia - nienaruszonego grobu" - notuje Carter pod datą 5 listopada.

    Daremnie poszukuje na odsłoniętym kawałku wejścia pieczęci z imieniem właściciela grobu - dostrzega tylko Anubisa i dziewięciu jeńców Zastanawiają go wymiary wejścia - w porównaniu z królewskimi grobami z XVIII dynastii, jest ono niewielkie. Czyżby grobowiec nie był miejscem spoczynku egipskiego władcy, którego poszukuje od kilku lat? Poczucie satysfakcji z odkrycia miesza się z niepewnością.

    Zapada noc. Światło Księżyca nie wystarcza, by dalej usuwać gruz. Gdyby tego dnia przedłużono prace o godzinę, to kilkanaście centymetrów poniżej, na zamurowanym wejściu, ujrzano by pieczęcie z imieniem koronacyjnym Tutanchamona - Nebcheperure.

    Patrzącego na fragment wejścia Cartera trawi rozterka. "Wszystko, dosłownie wszystko mogło kryć się za tym korytarzem. Musiałem użyć całej siły woli, aby się opanować, nie wyłamać drzwi i nie prowadzić od razu dalszych poszukiwań" - notuje w swoim dzienniku.

    Howard Carter jest lojalnym przyjacielem przebywającego w Anglii Carnarvona. Chce, by lord był obecny przy otwarciu wejścia. Niczym wytrawny pokerzysta, grający z losem i historią o wysoką stawkę, potrafi się opanować. Wydaje polecenie zasypania schodów Na straży stawia zaufanych robotników, przekonanych, że odnaleziony grobowiec należy do Tutanchamona. Nadzieja, że za wejściem kryje się pełen skarbów grób, wręcz ich uskrzydla.

    Jednak decyzja Cartera skazuje ich i jego samego na wiele niespokojnych dni. Carter konno wraca do domu. Wysyła depeszę do Carnarvona: "W końcu dokonałem w Dolinie cudownego odkrycia; wspaniały grób z nienaruszonymi pieczęciami; wszystko zabezpieczone aż do Pańskiego przybycia; gratulacje". 24 listopada 1922 roku Robotnicy uwijają się usuwając gruz, którym przed trzema tygodniami zasypano wejście do grobowca. Odkopują dalszą część schodów. Camarvon i jego córka Ewelina, którzy 4 dni wcześniej dotarli do Egiptu, obserwują postępy prac. Po południu wyłania się ostatni z szesnastu stopni wiodących do zamurowanego wejścia. Kurz i zapadający zmrok utrudniają widok. Carnarvon i Carter dostrzegają jednak pieczęcie na "drzwiach", prowadzących być może do grobowca faraona Tutanchamona, a może tylko do skrytki z naczyniami po uczcie pogrzebowej.

    Odkrywcy wciąż nie wiedzą, co się za mmi kryje. Jeśli los się do nich uśmiechnie, znajdą skarby, o jakich nikomu się nie śniło. Ogarnia ich niepewność. Carnarvon patrzy na zamurowane wejście i być może dziękuje Opatrzności, że dał się przekonać Carterowi do sfinansowania kolejnego sezonu wykopalisk. A zaledwie kilka tygodni temu był bliski wycofania się z poszukiwań!

    Lord z uznaniem spogląda na swojego protegowanego. Carter ciężko pracuje przy wykopaliskach. Razem z robotnikami przerzuca ziemię w wykopach. Dzięki intuicji, ale także naukowemu podejściu do wykopalisk wybiegającemu poza zwyczaje ówczesnej epoki, Carter zdobywa szacunek Carnarvona, innych archeologów i egipskich notabli.

    Wokół 48-letniego Cartera i 56-letniego Camarvona tłoczą się robotnicy. Niektórzy są z Carterem od początku wykopalisk. Wszyscy z napięciem wpatrują się w wejście - widnieje na nim pieczęć Tutanchamona. Jednak Carter milczy. Camarvon traci nerwy: "Czy dostrzegł pan coś złego?" Poczucie triumfu mąci złowieszczy ślad. Ciemniejsza plama na drzwiach świadczy, że kiedyś ktoś wybił dziurę i ponownie ją zalepił. A może kto inny ją wybił i kto inny zalepił? Odcinającą się od reszty drzwi plamę "zdobi" przecież inna pieczęć królewskiej nekropolii, nakładana przez strażników i przedstawiająca boga Anubisa.

    Cartera i Carnarvona ogarnia niemile uczucie. Wiedzą, co to znaczy. Ponad trzy tysiące lat temu do grobu wdarli się rabusie. Czy wynieśli z niego wszystko? Może spłoszyli ich strażnicy? "Jakiż sens miałoby pieczętowanie splądrowanego grobu?" - zastanawia się Carter. Odpowiedzi będzie szukać następnego dnia. Teraz jest już ciemno. Noc spędza w pobliżu grobowca.

    25 listopada 1922 roku Do Cartera i Camarvona dołącza Reginald Engelbach, główny inspektor Służby Starożytności Górnego Egiptu. Bez niego nie można otworzyć grobu. Ekipa Cartera zabiera się do odgruzowania korytarza. Co krok robotnicy natykają się na pozostałości po złodziejach, fragmenty naczyń, przesunięty gruz. Przed zmrokiem oczyszczono większą część korytarza. Carter robi notatki w dzienniku. Śpi w Dolin

    26 listopada 19R8 roku "To najwspanialszy dzień w moim życiu" później napisze Carter. Po kilku godzin ciężkiej pracy, oczyszczeniu dziewięciu metrów korytarza, około południa ekipa natrafia na drugie zamurowane wejście.

    Na wołania robotników, którzy docierają do drugiego wejścia, Cart pospiesznie zbiega po 16 stopniach są repliką pierwszych. Widać na nich pieczęcie Tutanchamona. One też naszą ślady włamania. Carter i jego współpracownicy są przekonani, że stoją na progu skrytki, do której składano wyposażenie grobowe. Świadczą o tym w ich mniemaniu wcześniejsze - fragmenty naczyń z imionami innych faraonów, układ schodów korytarza i otworów wejściowych. To przypomina Carterowi skrytkę, którą kilka lat temu odnalazł niedaleko Theodore Davis.

    Wynoszenie ostatnich koszy gruzu trwa kilka minut, ale Carterom wydaje się, że wieczność. Wreszcie nadchodzi rozstrzygający moment. Carter ostrożnie wybija młotkiem otwór w lewym górnym rogu drzwi. W korytarzu zapełnionym ludźmi uderzenia brzmią głucho. Archeolog wsuwa w otwór metalowy pręt. Nie natrafia na żadną przeszkodę. Powiększa otwór, a potem wsuwa doń płonącą świecę - dla sprawdzenia, czy za ścianą nie ma trujących gazów i po to, by zajrzeć do środka.

    W świetle świecy Carter dostrzega zarysy przedmiotów. Z ciemności wyłaniają się figury ludzi i postacie zwierząt. Światło nabiera mocy - to tańczy blask rozświetlonego nim złota. Pomieszczenie nurza się w złotej poświacie. Carter patrzy oniemiały z zachwytu. "Czy pan coś widzi?" - pytanie lorda wyrywa Cartera z osłupienia. "Tak, widzę cudowne rzeczy" - tylko na taką odpowiedź stać go w tym momencie.

    Przez otwór Carnarvon i jego córka oraz współpracujący z Carterem Alfred Callender oglądają skarby zgromadzone w przedsionku. Znajdujące się tam przedmioty miały towarzyszyć faraonowi w życiu po śmierci. Wśród tego bezcennego chaosu znajdują się wysadzany drogimi kamieniami tron, pokryte złotą blachą meble i rydwany, złote figurki, wazy z alabastru i fajansu.

    Przed oficjalnym otwarciem drzwi do przedsionka, co następuje trzy dni później, ekipa Cartera montuje lampy, czyni przygotowania do pokazania światu skarbów. Carter organizuje magazyn w pustym grobowcu faraona Setiego I. Każdy przedmiot wydobyty z grobowca zostanie sfotografowany i opisany. Na otwarcie zostają zaproszeni egipscy dostojnicy, a także europejscy goście spędzający wakacje w Tebach i korespondent londyńskiego "The Times".

    Przedsionek pełen niezwykłych przedmiotów zaostrza apetyt. Czy grobowiec kryje mumię faraona i jego pośmiertną maskę? Czy oczom współczesnych ukażą się jeszcze wspanialsze skarby, dowody kunsztu starożytnych? Na odpowiedzi trzeba i czekać kilka miesięcy.

    Jesień, zima l922/23 Carter ze swoimi ludźmi pracują w ciasnym wnętrzu przedsionka, do którego z trudem dociera świeże powietrze. W lutym 1923 roku, po opróżnieniu wnętrza, zabezpieczeniu i sklasyfikowaniu znajdujących się w nim przedmiotów, Carter przystępuje do rozbicia trzeciego zaplombowanego wejścia, które znajduje się w północnej ścianie. 16 lutego 1923 Grupa zaproszonych gości zasiada na przygotowanych krzesłach. Carter ma tremę - nie wie przecież, co ukaże się jego oczom. Kiedy pierwszy raz zajrzał do przedsionka, ujrzał rzeczy "wspaniałe". Jak więc określić to, co widzi po wybiciu otworu w wejściu? Blask złota bijący ze ściany - jak się zdawało w pierwszej chwili, umieszczonej na wprost drzwi jest oszałamiający Gdy Carter rozbija zaplombowane "drzwi", siedzący za nim goście nie potrafią opanować podniecenia. Wprawdzie to nie cała ściana lśni złotem, ale bok olbrzymiej skrzyni nagrobnej. Jest wielka. Mierzy - jak wykazują pomiary - 5x3,3x2,73 metra. W środku musi być sarkofag, musi być mumia faraona. Tam musi być skarb! Grobowiec ostał się przed rabusiami!

    Ale czy na pewno? Przy drzwiach tej olbrzymiej skrzyni leżą szczątki pokruszonej pieczęci. Czyżby jednak sarkofag był pusty? Carter odstawia lampę. Bez zbytniej nadziei odsuwa skoble z drzwi szafy. Skrzydła powoli się rozsuwają. Oczom obecnych ukazują się kolejne drzwi - drugiej pozłoconej skrzyni. Te drzwi są zapieczętowane! Pieczęciami nekropolii i Tutanchamona!

    Carter nie potrafi ukryć wzruszenia. "Znajdziemy nienaruszony sarkofag" mówi do Carnarvona. Archeolog, Carnarvon i ich współpracownicy przechodzą na drugi koniec komory grobowej. Natykają się na niskie wejście, prowadzące do jeszcze jednego pomieszczenia. Stojąc na progu ogarniają wzrokiem całą jego zawartość. "Dość było jednego spojrzenia, aby się przekonać, że tu właśnie znajdowały się największe skarby grobowca" napisze Carter w dzienniku. Posąg ze złota, piękne postacie bogiń opiekuńczych, klejnoty, wazy, kapliczki, posążki, złocona głowa krowy symbolizująca boginię Hator - oszałamiają swą artystyczną wartością. Tutanchamon daje archeologom wspaniały prezent. Liczy się nie tylko jego wartość materialna, której nie sposób ocenić, ale i naukowa. Przedmioty te zawierają informacje o życiu codziennym starożytnych Egipcjan, o kulturze, która odcisnęła się piętnem na obszarach basenu Morza Śródziemnego, a w czasach nam bliższych zaczęła oddziaływać też na inne rejony świata. 5 kwietnia 1923 roku W Kairze umiera lord Carnarvon. Prasa pisze o klątwie faraona

    13 maja 1923 roku Pierwszy transport skarbów z grobowca Tutanchamona (34 skrzynie) wyrusza do Kairu. Od tej chwili zaczynają się problemy. Władze egipskie nie chcą przepisać koncesji na córkę lorda Carnarvona, co zmusza Cartera do przerwania prac na kilka lat. Wreszcie pod międzynarodową presją Egipt ustępuje i na przełomie 1925 i 1926 roku Carter wraca do pracy w grobowcu Tutanchamona.

    11 listopacia 1925 roku Po otwarciu dwóch skrzyń grobowych, ledwo opanowując wzruszenie Carter przystępuje do otwarcia trzeciej, spodziewając się, że w jej wnętrzu znajdzie sarkofag. Przecina opasujący ją sznur, zdejmuje pieczęcie, odsuwa rygle, otwiera drzwi... Przed jego oczami pojawia się czwarta skrzynia, wykonana ze złota, jeszcze wspanialsza od poprzednich. Po zdjęciu kolejnych pieczęci i uchyleniu wieka skrzyni ukazuje się wypełniający ją całą nietknięty sarkofag z żółtego kwarcytu. Wrażenie, jakie wywiera on na obecnych w komorze, potęguje jeszcze blask bijący od wewnętrznych złotych ścian skrzyni. W nogach sarkofagu stoi bogini opiekuńcza, której "rozpostarte ramiona i skrzydła jakby broniły zmarłego przed intruzami. Z głęboką czcią staliśmy przed tą pełną wymowy rzeźbą..." notuje Carter.

    3 lutego 1926 roku Po 84 dniach prac związanych z demontażem skrzyń nagrobnych Carter po raz pierwszy spogląda w oblicze Tutanchamona. W komorze został już tylko sarkofag. Mierzy 2,75 metra długości, 1,5 m szerokości i 1,5 m wysokości. Carter daje znak, by za pomocą dźwigów podniesiono ciężkie wieko z różowego granitu pokryte malowidłami zlewającymi się z sarkofagiem. "Zawartość była całkowicie pokryta lnianym płótnem. Kiedy usunięto ostatni całun, nasze oczy ujrzały tak wspaniały widok, że z ust wyrwał się nam pełen zdziwienia okrzyk - cale wnętrze sarkofagu wypełniała wspaniała, wykonana ze złota podobizna młodziutkiego króla" - relacjonuje ten moment Howard Carter w swojej pracy o odkryciu grobu faraona.

    Sarkofag kryje w sobie jednak niespodziankę - trzy trumny wpuszczone jedna w drugą i ściśle do siebie dopasowane. Po otwarciu dwóch pierwszych oczy Cartera rozszerzają się ze zdumienia. Tutanchamon, władca Egiptu, niczym wspaniały wizerunek boga, leży w trumnie ze szczerego złota. Nie tylko maska, lecz cała postać jest wykonana z ozdobionej delikatnym ornamentem złotej blachy Dolną część tułowia opiekuńczym gestem obejmują skrzydlate boginie. Ta złota trumna waży 110,4 kilograma.

    Widniejące na czole maski wizerunki przedstawiają sępa i węża - symbole władcy Dolnego i Górnego Egiptu. Złożone na piersiach złote dłonie trzymają bicz - flagellum i pastorał - symbole boskości władcy.

    Tuż przy insygniach królewskich Carter dostrzega mały wianuszek kwiatów. Czyżby położyła go w pożegnalnym geście młoda królowa Anchesenamon, małżonka faraona? To nie koniec wrażeń. W tej trumnie znajduje się mumia faraona. Jego twarz przykrywa wykuta ze złota maska pośmiertna - najpiękniejsze chyba znalezisko w historii egiptologii. Reszta postaci jest owinięta różowymi płóciennymi bandażami. Żadne słowo nie potrafi wyrazić zachwytu, jaki ogarnął Cartera i jego robotników. W tej przepięknej trumnie, obłożona bandażami i amuletami, znajduje się mumia młodego władcy. Carter odnalazł faraona, którego szukał tyle lat. Jego marzenie się spełniło.

    Potrzeba było sześciu lat na opróżnienie grobu, wstępne prace konserwatorskie, sporządzenie dokumentacji i przewiezienie zabytków do Kairu. Skarby Tutanchamona można dzisiaj podziwiać w Muzeum Egipskim w Kairze. Prezentowano je także m.in. w Moskwie, Paryżu, Tokio, Montrealu i Berlinie. W grobowcu nadal spoczywa pierwsza, zewnętrzna złota trumna z mumią faraona.

 

Źródło:

Andrzej Kaniewski Focus nr 2 (53) luty 2000

.:|| Kontakt || Pytania || Mapa strony || Index || Reklama  ||:.

 
Wszystkie prawa zastrzeżone. AMRA.INFO